Chrystus zmartwychwstał!
Dziękujemy Wszystkim, którzy przyszli na spotkanie, a także Tym, którzy dzwonili albo pisali maila w sprawie reorganizacji kręgów. Na spotkaniu mogliśmy posłuchać kilku świadectw ludzi z innych wspólnot (oraz Maćka Pichlaka z naszej), którzy świadomie przeszli do swojej parafii lub zorganizowali kręgi u siebie (warto obejrzeć):
Padło pytanie, czy to spotkanie ma służyć podjęciu decyzji (było nas niecałe 20 osób). Odpowiedź – ostateczna decyzja należy do nas jako pary rejonowej, natomiast to spotkanie miało służyć jako forum do wymiany poglądów, zastrzeżeń, myśli, m.in. po to, żebyśmy mogli stać się mądrzejsi i podjąć lepsze decyzje.
Uwagi Brata Henryka:
1. Kościół w Jerozolimie tworzył świetną wspólnotę (dzisiejsze czytanie) z mocnymi więziami. Tak świetną, że nie było ewangelizacji poza Jerozolimą, Bóg musiał dopuścić prześladowania, żeby ich rozproszyć i „pobudzić zapał misyjny”.
Z interesujących uwag, jak najbardziej do zastosowania:
– uwaga ogólna – oczywiste jest, że łatwiej się zaangażować, kiedy mieszka się na terenie parafii, z drugiej strony bywają osoby bardzo zaangażowane w parafii, w której fizycznie nie mieszkają.
– dlatego jest prośba, żeby kierować się nie tylko geograficznym miejscem zamieszkania, czasami przynależność do parafii jest określana bardziej przez zaangażowanie, np. Ola i Darek Hrycyk jeżdżą na msze niedzielne na Sudecką, ich dzieci tam były ochrzczone i były u I Komunii Świętej, ich córki śpiewają w scholi na Sudeckiej, oni nie tylko biorą, ale też dają (np. pomagając przy rozstawianiu głośników dla scholi). Takie osoby należałoby traktować jak członków parafii przy Sudeckiej.
– dobrze by było, gdyby reorganizacją zajmowała się nie tylko para rejonowa, ale jakieś niewielkie grono osób (naszym zdaniem jak najbardziej, na pewno będziemy pytać się par łącznikowych, zgłaszajcie nam, prosimy, osoby, które chcielibyście bezpośrednio włączyć w ten proces).
– jest ryzyko, że niektóre małżeństwa odejdą z Domowego Kościoła – z naszej strony będziemy się starali to ryzyko minimalizować. Z drugiej strony ogólnie na spotkaniu nie tylko my mieliśmy wątpliwości czy jeżeli ktoś nie odnajduje się w tej formacji, to czy ma trzymać się tylko sztucznie i na siłę, bo tu kogoś już się zna, czy nie lepiej poszukać nowej drogi, innej wspólnoty, albo np. w kilka małżeństw znaleźć księdza/brata, założyć krąg biblijny i spotykać się bez udawania Domowego Kościoła?
– Cezary zacytował słowa pary pilotującej niegdyś ich krąg, że nie spotykamy się na kręgu dla relacji, ale dla Boga – uważamy, że jest to bardzo dobry punkt wyjścia.
– wziąć po uwagę młode kręgi, w których małżeństwa często zmieniają miejsce zamieszkania z powodu powiększającej się rodziny, a nie mają tyle pieniędzy, żeby np. kupić dom w parafii św. Augustyna. Trzeba dla młodych kręgów poszukać rozwiązania długofalowego. Naszym zdaniem trzeba też uczulać, że środowiska wiary nie mogą tworzyć osoby mieszkające 100 km od siebie, zachęcać do planowania na przyszłość i gotowości do szukania/tworzenia kręgów tam, gdzie się mieszka, i od początku mówić, że celem Ruchu w wizji ks. Blachnickiego jest zmiana parafii przez zaangażowanie w parafii, a nie tylko tworzenie grupek, które się ze sobą spotykają po domach.
– zwrócić uwagę, czy w docelowych parafiach kręgi i ich zaangażowanie będzie mile widziane.
Jeszcze raz zachęcam do posłuchania świadectw, uzupełnień, itp..
Mam wrażenie że para rejonowa przyszła na spotkanie z gotowymi założeniami do wykonania i konsekwentnie je realizowała – dobór osób z poza wspólnoty które składały odpowiednie świadectwa . Druga sprawa to pośpiech. Czy aby jest tak bardzo potrzebny ? Bartkowie w czerwcu kończą posługę pary rejonowej i bardzo im zależy na wprowadzeniu zmian, którymi będzie się musiała zajmować już nowo wybrana Para Rejonowa ! Uważam że jest to bardzo nie właściwe. Takie zmiany mogłaby wprowadzać Para Rejonowa która później będzie miała możliwości wpływu na rozwój wspólnoty. Trzecia sprawa to zastanawiam się czy przy tak poważnych zmianach, nie powinno się przeprowadzić wyborów / głosowania – czy ” wspólnota” jest za takimi zmianami czy nie . Marek Sroka
Jestem z poza waszego rejonu, ale pełniąc posługę pary rejonowej przy Maciejówce, z każdym rokiem byłam coraz bardziej przekonana o konieczności reorganizacji kręgów, bo odległości wcześniej czy później odbierają wszelką chęć do zaangażowania. Zabrakło nam determinacji. Sami jednak przeszliśmy do naszej parafii i tu ponownie staliśmy się para rejonową, i ciąży nam coraz bardziej wymówka małżeństw: „to dla nas za daleko, tracimy cały dzień na dojazd na dzień wspólnoty lub wspólną Mszę, spotkanie, nie czyjemy się związani z tymi ludźmi, bo ich nihdy nie widujemy, nie możemy, bo jesteśmy potrzebni w naszej parafii, nasze dzieci nie znają się dobrze z innymi dziećmi i nie chcą dnia wspólnoty”, itp.
Nowa para rejpnowa na początku nie widzi tego problemu. Gdy już staje się to dla jej posługi nie do uniesienia i potrafi się z nim zmierzyć, kończy kadencję i tak lata mijają i nic się nie dzieje. Każda nowa para mierzy się ze starym i dezorgamizującym życie rejonu problemem rozrzutu małżeństw po województwie a czasem Polsce. Jak może w czymkolwiek na Szczepinie, Złotnikach czy na Nowym Dworze pomóc rodzina, która mieszka w Obornikach, Jelczu, Jeleniej Górze lub Tarnowie!
Myślę, że to najlepszy czas ba taką decyzję i wielka pomoc dla następnej pary rejonowej. Łatwiej wprowadzić się do odnowionego mieszkania lekko je podremontowując niż wprowadzić się w stare graty i załamać ręce na pytaniu: od czego zacząć: wkręcić nowe zawiasy i uchwyty czy remont generalny?
Może nie najlepsze porównanie, ale modlimy się z mężem, aby Duch Święty po obfitych darach dobrej rady i męstwa, udzielał teraz Ani i Bartkowi darów umiejętności i wytrwałości, a cały rejon napełniał pokojem, jednością i radością. Zesłanie Ducha Świętego, będzie u Was prawdziwym trzęsieniem ziemi, grzmotami i ogniem! Niech i owoce w sercach będą na miarę Pięćdziesiątnicy z przed prawie dwóch tysięcy lat!
Pokój i dobro.
Popieram wpis Marka, że materiały są dobrane tendencyjnie. Nie dziwię się temu, bo sam też bym chciał podpierać swoje tezy/założenia.
Ja wobec powyższego czuję się oszukany. Na „zatrzymaj się w biegu” m.in. Justyna i Darek mówili, o tym jak wspaniale żyje im się we wspólnocie. O tym, że mogą dzielić się życiem i problemami z innymi małżeństwami. Temu wszystkiemu towarzyszyła informacja, że jedno z nich miało trochę problemów z nawiązywaniem znajomości i śmiałością do poznawania nowych ludzi. Zmieniła to wspólnota, która pozwala dzielić się doświadczeniami z zaufanymi ludźmi, których poznajemy na długi czas. Dodatkowo, są to ludzie w podobnym wieku, zmagający się z podobnym zestawem przeciwności na pewnych polach (głownie chodzi o dzieci).
Reorganizacja oznacza, że bliskie nam osoby, nie będą dalej bliskie, bo czas na spotkania, musimy podzielić (zakładam, że najpierw krąg, później spotkania towarzyskie). Dzielić się życiem, również należy z innymi osobami, które będą przecież obce.
Dla nas poznawanie ludzi i zaufanie im stanowi duże wyzwanie. No, dla części z naszego małżeństwa. Stabilność wspólnoty nagle stała się fikcją. Zatem przestała to być wspólnota, do której chcieliśmy należeć, w której się rozwijamy.
Głos w tej sprawie zabrałem mailowo, ale mam wrażenie, że nie miało to żadnej wartości i żadnego wkładu w dyskusję. Z tego powodu jest mi przykro.
Kompetnie nie zgadzam się z Dorotą. Może o różnych odległościach mówimy i myślimy (mam wrażenie, że nie chodzi o odległości miast, a ulic). Wtedy mógłbym się do tego przychylić. W kręgu, w którym jesteśmy 2 małżeństwa mieszkają w większej odległości od parafii, 1 na granicy, 1 w parafii. Jednakże wszyscy jesteśmy zaangażowani w życie Sudeckiej i nie wyobrażam sobie modyfikacji na tym polu. Szczególnie, że w naszej parafii, do której przydzielono nas terytorialnie, istnieje jeden krąg, łączący małżeństwa w bardzo różnym wieku.
Jeśli chodzi o czas zmiany, to wolę kupić stare duże mieszkanie i zrobić remont, niż kupić małe mieszkanie z drugiej ręki, jednakże w tej samej cenie, bo ktoś na miesiąc przed wyprowadzką zrobił remont po swojemu…
Szczęść Boże,
Ogólnie plany zmian w kręgach nie powinny zaskakiwać. O konieczności i planach reorganizacji wspominaliśmy np. na pierwszym spotkaniu animatorów w tym roku formacyjnym.
Odniosę się tylko do wzmianek o tendencyjnie zorganizowanym spotkaniu (pozostałe tematy były poruszane w czasie spotkania, są uwzględnione we wpisie powyżej i oczywiście postaramy się poruszać w czasie reorganizacji tak delikatnie, jak to możliwe, prosimy o modlitwę za nas).
Zwykle ewolucja małżeństw w kręgach jest taka: zaczynamy w jakimś gronie, stopniowo się oswajamy ze sobą, czasami ktoś dochodzi z innych kręgów (zwykle to nie jest zaskoczenie). Czasami się przeprowadzamy i staramy się pozostać w tym samym kręgu, w którym byliśmy. Jeżeli zmieniamy parafię, w której mieszkamy, to staramy się i tak zaangażować w tej, przy której jest nasz krąg. Stopniowo robi się to coraz trudniejsze i albo jesteśmy zdeterminowani, super zorganizowani i dajemy mimo wszystko radę, albo… nie.
Wizja jaką daje Ruch jest trochę szersza. Obok takiej drogi, jak opisana powyżej, możemy po prostu zaangażować się w swojej parafii. Najlepiej nie sami 🙂 Chcieliśmy pokazać, że to jest możliwe, i że dodaje sił (jak Red Bull 😉 ). I jest to pierwotna wizja ks. Blachnickiego, którą można poznać np. na ORD. Dlatego zachęcamy do wykorzystania reorganizacji też w tym celu. Pierwszą opcję w naszym rejonie (i nie tylko) znamy bardzo dobrze z autopsji więc nie trzeba jej jakoś szczególnie promować. Druga jest w naszym rejonie mniej widoczna, prawie nieznana (chociaż przebija się np. na Bielanach, czy w Sobótce). Dlatego wybór gości był dla nas oczywisty.
Dzięki wielkie za głosy wsparcia, jakie słyszymy głównie poza tym medium, jakim jest internet oraz sygnały, że ma to sens. Jeszcze raz prosimy o modlitwę za rejon, w sprawie reorganizacji, i za nas oraz te osoby, które będą nam w tym pomagać.
Serdeczne pozdrowienia,
Bartek Jurkiewicz
Szanowni Państwo. Pozwolę i ja włączyć się w dyskusję aczkolwiek mam świadomość że staż mój w DK jest niewielki i głos mój też. Myślę, że od kilku lat powstające kręgi to efekt akcji „Zatrzymaj się w biegu”. Akcji, która była szeroko reklamowana w archidiecezji. Stąd ogromny procent małżeństw spoza parafii. Nie chcę używać górnolotnych słów, ale ktoś rzeczywiście mógł poczuć się „oszukany”, że to co było budowane podczas „Zatrzymaj się…” jest teraz reorganizowanie.
Z drugiej strony, patrząc na założyciela Ruchu i jego filozofię to rzeczywiście powinniśmy tworzyć kręgi tam gdzie mieszkamy że względu na nasz obowiązek włączania się aktywnie w życie parafii.
Gdybym mógł wnieść jakieś sugestie to takie, żeby „Zatrzymaj się w biegu” było kierowane dla małżeństw przede wszystkim z danej parafii. I żeby była to pewna reguła. I warunek uczestnictwa.
Poza pierwszym ZwB, przekazujemy chętnych w miarę możliwości od początku do innych rejonów (Was też pytałem, czy mieszkacie w naszej parafii, o ile pamiętam, byliście w trakcie przeprowadzki). Jeżeli ja mówię katechezę na koniec o DK, to staram się podkreślać plusy z bycia w parafii.
Pomimo tego, jestem tego samego zdania, lepiej byłoby zapraszać na ZwB, ludzi z parafii, ale zgodnie z zasadą subsydiarności nie jest to nasza (pary rejonowej) decyzja.
Serdeczne pozdrowienia,
Bartek
Moim zdaniem ZwB powinno być do wszystkich. Z tym, że pamiętam, że u nas był od razu przydział do parafii, tam gdzie się dało. Problemem są osoby, które później się przeprowadziły. Zabieram głos w dyskusji, pomimo, że mnie ona raczej nie dotyczy bezpośrednio – jestem podobnej sytuacji do Oli i Darka. Grzegorzu, myślę, że warto pisać i tu, i prywatnie, na maila – inaczej będziemy sprawiać wrażenie milczącej akceptacji.